Na wakacjach przyplątał się
piesek. Z oczu patrzyło mu dobrze, więc od razu się załapał na kawałek kiełbasy.
Chlebem wzgardził. Plątało się to miłe stworzenie
przez kilka dni, aż wakacje dobiegły końca.
W międzyczasie zauważyłam, że dzieci
z okolicznej kolonii były grzeczne kilka razy podnieść go do góry za ogon, i
ich nie zjadł- znaczy poczciwy. A że mu
dobrze z oczu patrzyło, w końcu w zieloną noc zapadła decyzja, że bierzemy psa,
bo ktoś musi. Nadleśnictwo po każdym sezonie organizuje odstrzał bezpańskich
zwierząt, zatem nie mogliśmy pozwolić, by ktoś zastrzelił nam zwierzaka. Mój
mąż, który nigdy nie miał psa, od razu poczuł się panem i w właścicielskim geście
usadził sobie swojego nowego czworonoga na kolanach. To nic, że pies składał się
głównie z koszmarnie brudnych kłaków przypominających szczecinę na dzikiej
świni oraz pcheł. Mąż długo głaskał go i przemawiał doń czule. Obiecał mu nawet, że nauczy go jeździć na
snowboardzie. W końcu ścierpł i rozczarowane psisko wylądowało na ziemi. Hmm… A
jak zwieje? Przecież już jest nasz… Ale dla chcącego nie ma nic trudnego. Nawet
o północy. Załatwiłam u dyżurnego
stajennego starą lonżę do nauki jazdy
konnej, z kolei mąż udał się do baru i wrócił z pustą skrzynką po tyskim, do
której uwiązał psa. Niezapomniany widok. Oczami wyobraźni zobaczyłam gnającego psa i podskakującą za nim skrzynkę po piwie
uwiązaną na lonży :)
Cóż, w końcu trzeba było położyć się spać. Niestety wszystkie drzwi w naszym domku miały niesprawne klamki, a pies
ani myślał spać w przedpokoju. Przed świtem
obudził mnie rozpaczliwy krzyk dziecka:
„ Mamusiu! Dlaczego wpuściłaś nam do łóżka dzikie zwierzę!!!”
„ Śpij! To nasz pies!” – powiedziałam i zapanował spokój,
dopóki o ósmej nie wywiązała się
awantura, kto ma wyjść z psem na spacer.
Już
wtedy rozdzwonił się w mojej głowie dzwonek alarmowy.
Pomijając fakt, że często wyjeżdżamy i nie będzie w tym
czasie co zrobić z psem, to chyba nie
był najlepszy pomysł. No ale nic. Mamy psa, który za pół roku będzie zapylał na
snowboardzie i wracamy do domu z wakacji...
c.d.n